niedziela, 1 stycznia 2012

Początek - Koniec i wszystko pomiędzy...

Witam. Ktoś z Was napisał dziś do mnie dlaczego tak długo milczę.

27 października usiadłam w szpitalu przy łóżku Mamy. 12 grudnia wstałam z kolan kiedy odeszła o 18:45. Miała 57 lat.
Zachowałam w pamięci wszystko, każdy dzień, każdą minutę, sekundę, gest, zapach jej nieustannie całowanej łysej głowy i skóry. Obraz najboleśniejszego roku w moim życiu.
Ciągle pamiętam jak głaszcze mnie po głowie. Jak nagle wybudza się z morfiny po wielu dniach nieświadomości i mówi "Kocham cię córeczko".

- Mamuś, będziesz do mnie przychodziła?
- "Zawsze kiedy będziesz chciała."


Napiszę. Wszystko krok po kroku. Tylko potrzebuję trochę czasu.

10 komentarzy:

  1. Chustka napisała "....wzruszająco piszesz...." , no to lecę,czytam.....Rozumiem zupełnie ,Iwo,teraz żałoba.Urodziłam Córeczkę,miała miesiąc,okrężną drogą,przez Italię,gdzie jest Sis dowiaduję się,że Mama jest po operacji,coś nie za dobrze.Dzwonię do szpitala i po tym ,co słyszę czuję jak z pełnych piersi wylewa się mleko,kapie po brzuchu,na podłogę,jest mi zimno.Moja Mama też miała 57 lat.Przepraszam jeśli tak zaatakowałam swoimi wspomnieniami,ale te 57 lat,tak podobnie jak u mnie.Spokoju życzę .

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama miała 55, też rak żołądka. Teraz gdy przeczytałam Twoją historię wszystko wróciło a minęło już 20 lat. Jednak wciąż Ją czuję koło mnie,jak dobry anioł jest wciąż ze mną. Twoja też Cię strzeże i pewnie da Ci znać.Cierpliwie czekaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwo, ból minie, pozostanie tęsknota i wspomnienia. Na myśl o osobie którą kochałam najbardziej na świecie uśmiecham się, czasem z nią rozmawiam w myślach i widzę jej spokojny uśmiech oraz najbardziej czyste błękitne spojrzenie jakie być może.
    Twoja Mama jest z Tobą, tak jak ze mną moja ukochana Babunia.

    OdpowiedzUsuń
  4. tez tu trafiam od chustki...i znow rak ...
    ja pamietam ostatni telefon z mama, niedziela wieczorem, wlasnie wrocilam od rodzicow, chcialam zostac dluzej, ale to by bylo jak abdykacja z nadzieji, kapitulacja, czekanie na ten nieznosny koniec - nie potrafilabym sie do tego przyznac, umknelam z pola walki. wykrecilam do rodzicow jak tylko wpadlam do domu. "kocham cie coreczko, pamietaj" "matulu tak bardzo cie kocham i sciskam, nie dawaj sie, do nastepnego!" ... mama odeszla we wtorek, nasza rozmowa byla ostatnia mamy proba walki, pozniej juz sie nie odezwala, letarg, morfina, oddechy i wdechy, ktore liczyla moja siostra, brat, tato... 5 pazdziernika 2010, dzien, w ktorym cos sie we mnie zatrzymalo i nie rusza dalej. zaloby nie bedzie! bo musialabym sie pogodzic z nieodwracalnym ... dlugo by jeszcze pisac o zalu do Niej, do mnie, do mnie kilka kolejnych razy, ale tobie to nie moze teraz pomoc. badz dzielna, jesli masz sile, a moze jest ktos o kogo mozesz sie oprzec? chcesz wylac wiecej lez? pisz, na blogu, pisz ... bede tutaj by cie posluchac i zrozumiec na moj sposob, nie zgodzic sie na taki swiat a mimo to ciagnac wozek dalej...bo zawsze jest jakies dalej. sciskam
    uma

    OdpowiedzUsuń
  5. Iwo, jestem, jak ja Cie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  6. iwo, trafilam tu, przeczytalam i placze.
    wiem co czujesz, szalenczo kochamy mamy
    pat

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, cieszę się, że mimo bólu, żałoby, rozpaczy napisałaś. Podaję Ci ciepłą, aromatyczną herbatę i usiądę obok Ciebie. Jeżeli pozwolisz, posiedzimy razem... pomilczymy razem - pozwolisz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Iwa - dzień dobry
    Moja mama odeszła 22 października o 16.57.
    Też wstalam z kolan po przeprowadzeniu jej na tamten świat.
    Na 2 tygodnie przed odejściem poprosiłam
    -Mamuniu, a będziesz mnie odwiedziała???
    -Bedę - odpowiedziała z uśmiechem

    Pomilczę z Wami - jeśli pozwolicie............

    OdpowiedzUsuń
  9. gdy mój Dziadziuś umierał na raka, na szpitalnym łóżku, kiedy nie mógł wypowiedzieć ani słowa, usłyszałam najgłośniejsze, najbardziej wyraźne wyznanie miłości w swoim życiu.
    - kochasz nas, Dziadziuś? modlimy się za Ciebie, ściśnij rękę
    ścisnął dłoń Babci.
    nikt tak głośno nie wykrzyczał kocham was przez krtań, jak On to zrobił jednym gestem. Gestem, który z minuty na minutę słabł. Kiedy zabrakło nas na dwadzieścia minut, dostaliśmy w ponownej drodze do szpitala telefon.
    Odszedł od nas 'zaraz przyjedziemy, nie bój się, czekaj tu na nas'. Nie zaczekał.

    Już siedem miesięcy.

    Trzymaj się mocno. Najpiękniejsza jest noc, kiedy w śnie można usłyszeć jeszcze raz ten ciepły głos, dostrzec rysy twarzy, które ciężko sobie przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem dlaczego tu weszłam,chyba tak miało być.Czytam i płaczę,bo czytam prawie jak o sobie.Mojej Mamy nie ma już 3 lata.Bardzo za Nią tęsknię.

    OdpowiedzUsuń