poniedziałek, 3 października 2011

Trudność

To takie niemożliwe...Patrzę na zdjęcie Mamy i nie wierzę w to, co ta podła choroba może zrobić z człowiekiem. Niebywałe i potwornie smutne. Moja piękna Mama...Teraz schorowana, wyniszczone ciało, blada, chudziutka ale ciągle pełna Miłości.
Jest w szpitalu.Wymioty i biegunka nasiliły się do tego stopnia, że nie można inaczej. Kroplówka, leki przeciwwymiotne i na biegunkę. Przez cały dzień zdołała zjeść tylko 2/3 banana i kromkę chleba. 
Płaczę - modlę się, modlę się - płaczę i tak naprzemiennie. Najgorsza jest ta cholerna niemoc. Brak możliwości jakiegokolwiek ruchu. Nie można nic zrobić. Czekać i bać się kolejnego dnia. Chce się wyć, uciec donikąd byle tylko nie patrzeć, nie słyszeć, nie cierpieć Jej cierpieniem. I choćbym z żalu świat podpalić chciała. Choćbym serce wyrwała i podała na dłoni mówiąc: Weź i żyj. Wszystko na nic. Każdy z nas ma własny scenariusz gdzieś w górze. Dla jednych lepszy, dla innych gorszy. Historia życia, zmagań, która pewnego dnia nagle musi się skończyć bez względu na wszystko. Historia cierpienia Człowieka. Tego, który odchodzi i tego opuszczonego.
Cierpi jeden i drugi. Jeden i drugi umiera. Każdy w swoim wymiarze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz