Podczas choroby Mamy wiele razy stawałyśmy przed ścianą, wiele razy odbiłam się od niej. Doświadczenie i zrozumienie „ściany” jest sprawą indywidualną. Każdy musi dojrzeć do tego sam. Sam musi zrozumieć, że medycyna ma swoje granice. Przychodzi moment, kiedy trzeba w swoim własnym głęboko zranionym i obolałym wnętrzu dać sobie samemu zgodę na takie pojmowanie trudnej rzeczywistości. Rzeczywistości, która dopiero później pokaże swoje oblicze.
Wtedy jeszcze nie rozumiem tych granic. Gdzie się zaczyna i gdzie kończy medycyna? Jakie są granice życia i śmierci? Dokąd może sięgać ingerencja medyczna, aby nie naruszyć integralności czy tożsamości pacjenta?
Pacjenta….
Ramię w ramię stajemy na polu walki. Ona przerażona, słaba i smutna. Ja niby silna, ufna i zuchwała.
Obie nieświadome…
Zmieni się wiele. Jedno jednak od początku do końca pozostanie constans: ból.
Potworny, przeszywający. I zatrważający lęk.
Cholernie subiektywny.
We wszystkich wymiarach. Na każdej płaszczyźnie istnienia.
niedziela, 29 stycznia 2012
czwartek, 26 stycznia 2012
Ulica
Idę ulicą. Mijam matki. Młode, stare, wesołe, smutne, piękne.
Mijam matki i córki...
Jestem zła, jestem zazdrosna o TO między nimi. Dlaczego one żyją?!
Wstydzę się.
Też tak czasem macie?
Mijam matki i córki...
Jestem zła, jestem zazdrosna o TO między nimi. Dlaczego one żyją?!
Wstydzę się.
Też tak czasem macie?
środa, 11 stycznia 2012
Niebawem
Dojrzewa we mnie myśl i gotowość żeby wkrótce zacząć pisać day by day.
Jutro minie miesiąc. Już i aż. Czasem nawet udaje mi się uśmiechnąć i śmielej spojrzeć na Jej zdjęcie na stole, bo do tej pory udawałam, że go tam nie ma. Ciągle nie mam odwagi otworzyć torbę z rzeczami Mamy, choć tęsknie za Jej zapachem. Boję się, że rozboli...
Jutro minie miesiąc. Już i aż. Czasem nawet udaje mi się uśmiechnąć i śmielej spojrzeć na Jej zdjęcie na stole, bo do tej pory udawałam, że go tam nie ma. Ciągle nie mam odwagi otworzyć torbę z rzeczami Mamy, choć tęsknie za Jej zapachem. Boję się, że rozboli...
czwartek, 5 stycznia 2012
Noc...
Nadzieja jest zawsze większa od nas,
zawsze nas przerasta.
Wtedy, kiedy załamią się nasze ludzkie plany,
kiedy czujemy się przegrani, wtedy ma dojrzewać w nas nadprzyrodzona cnota nadziei - mamy zacząć pokładać nadzieję w samym Bogu, w Nim szukać sensu naszego cierpienia, niepowodzenia, rozstania.
[ ks. Twardowski ]
Czyżby?
zawsze nas przerasta.
Wtedy, kiedy załamią się nasze ludzkie plany,
kiedy czujemy się przegrani, wtedy ma dojrzewać w nas nadprzyrodzona cnota nadziei - mamy zacząć pokładać nadzieję w samym Bogu, w Nim szukać sensu naszego cierpienia, niepowodzenia, rozstania.
[ ks. Twardowski ]
Czyżby?
niedziela, 1 stycznia 2012
Początek - Koniec i wszystko pomiędzy...
Witam. Ktoś z Was napisał dziś do mnie dlaczego tak długo milczę.
27 października usiadłam w szpitalu przy łóżku Mamy. 12 grudnia wstałam z kolan kiedy odeszła o 18:45. Miała 57 lat.
Zachowałam w pamięci wszystko, każdy dzień, każdą minutę, sekundę, gest, zapach jej nieustannie całowanej łysej głowy i skóry. Obraz najboleśniejszego roku w moim życiu.
Ciągle pamiętam jak głaszcze mnie po głowie. Jak nagle wybudza się z morfiny po wielu dniach nieświadomości i mówi "Kocham cię córeczko".
- Mamuś, będziesz do mnie przychodziła?
- "Zawsze kiedy będziesz chciała."
Napiszę. Wszystko krok po kroku. Tylko potrzebuję trochę czasu.
27 października usiadłam w szpitalu przy łóżku Mamy. 12 grudnia wstałam z kolan kiedy odeszła o 18:45. Miała 57 lat.
Zachowałam w pamięci wszystko, każdy dzień, każdą minutę, sekundę, gest, zapach jej nieustannie całowanej łysej głowy i skóry. Obraz najboleśniejszego roku w moim życiu.
Ciągle pamiętam jak głaszcze mnie po głowie. Jak nagle wybudza się z morfiny po wielu dniach nieświadomości i mówi "Kocham cię córeczko".
- Mamuś, będziesz do mnie przychodziła?
- "Zawsze kiedy będziesz chciała."
Napiszę. Wszystko krok po kroku. Tylko potrzebuję trochę czasu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)